Informacja – co to takiego? Według encyklopedii to pojęcie w zasadzie niedefiniowalne ze względu na jego pierwotny, elementarny charakter; rozpatrywana najczęściej w trzech aspektach: syntaktycznym (dotyczy ilości informacji, jaka może być potencjalnie zawarta w danej wiadomości), semantycznym (znaczenia i zawartości treściowej wiadomości) i pragmatycznym (przydatności informacji, tj. wartości informacji zawartej w wiadomości ze względu na realizowany przez odbiorcę cel). Nie są obecnie znane uniwersalne metody analizy informacji w znaczeniu semantycznym i pragmatycznym. W sensie syntaktycznym definiuje się informację albo poprzez ilość (miarę) informacji I (informacji teoria), albo jako synonim pojęcia dana (dane)*. Można też powiedzieć, że informacja to zapis energetyczny, zawierający wszystkie wydarzenia, dane, sytuacje, emocje, etc. etc. wydarzone w przeszłości, teraźniejszości i w przyszłości.
Informacje towarzyszą nam przez całe życie. Mnie też zawsze do nich ciągnęło. Chciałam wiedzieć wszystko o wszystkim. I przychodziło mi to z łatwością. Ludzie mi się zwierzali, opowiadali swoje historie życia, troski i radości, dorośli przekazywali wiadomości, które zazwyczaj były zarezerwowane dla starszych, wiadomości w telewizji przekazywały informacje o świecie, książki o świecie realnym i wyobrażonym piętrzyły się na półkach w domu rodzinnym i u dziadków, gotowe, by je otworzyć i zatopić się w nich. Także intuicję miałam zawsze wyostrzoną i po prostu wiedziałam różne rzeczy, a jeśli nie wiedziałam, to wiedziałam, gdzie szukać 😉
Lata mojej wczesnej młodości przypadły na okres powstania mediów informacyjnych. W telewizji non stop leciał jeden z pierwszych kanałów informacyjnych, internet także zawitał do naszego domu, pełen wiedzy na temat wszystkiego. Pojawiły się też pierwsze serwisy społecznościowe: Epuls, MySpace, Gadu-Gadu, w końcu Facebook. Komunikacja z całym światem i wiedza na temat wydarzeń i ludzi stanęła przed nami otworem. Granice przestały istnieć. W każdej chwili można było wygooglować to, co tylko przyszło do głowy, niezależnie od tego, czy była to wiedza potrzebna, czy też nie, można było wejść na profil kolegi lub kogoś zupełnie obcego i dowiedzieć się czegoś na jego temat. Bardzo mnie to fascynowało…
Podziwiałam dziennikarzy informacyjnych, bo to właśnie oni mieli dostęp do wszelkich informacji najszybciej i przekazywali je ludziom. Oni pokazywali innym to, co jest ważne. Przekazywali informacje i sprawiali, że ludzie wiedzieli więcej, mieli dostęp do wiedzy, do której jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej nie mogliby dotrzeć. Tak wtedy to widziałam. Chciałam być tacy jak oni, pracować w największej redakcji informacyjnej i pisać newsy dla ludzi, żeby mieli jak najszybszy i najlepszy dostęp do informacji.
I to mi się udało. Zostałam dziennikarką informacyjną, pracowałam w największych redakcjach, miałam dostęp do depesz ze światowych agencji prasowych i przekazywałam informacje. Potrafiłam też wyszukiwać informacje na dany temat w źródłach często nieznanym innym. Okazało się jednak, że moja perspektywa na temat informacji i ich priorytetów różni się od świata mediów. Dla mnie za każdą informacją czy newsem stał człowiek. Depesza o wypadku była dla mnie ważniejsza od sałatki jedzonej przez panią polityk na sali sejmowej, ponieważ wierzyłam, że im prędzej podamy informację o wypadku, tym szybciej dowie się o tym rodzina poszkodowanego i będzie mogła zareagować. Informacje o zwykłych ludziach czy wydarzeniach stawiałam ponad politykę czy gospodarkę, bo to było dla mnie istotne. Człowiek. Historie, emocje, to, co ma w głębi Duszy, choć wtedy jeszcze nie potrafiłam tego tak nazwać. Chciałam wiedzieć, kim są, co robią, jak potoczyły się ich losy – zwykli ludzie, a nie celebryci czy politycy. Chciałam przekazywać informacje o tym, co jest dla ludzi naprawdę ważne, a nie o tym, co zostanie odgórnie narzucone.
Świat mediów, tak wyidealizowany w wyobraźni nastolatki, w rzeczywistości nie był moim światem. Nie był związany z duchowością, a – jak już gdzieś o tym pisałam – moja droga zawsze doprowadzi mnie do świata Ducha. Wciąż jednak pragnęłam przekazywać informacje istotne dla ludzi, z głębi Duszy, prawdziwe w swojej istocie. Dziennikarstwo informacyjne było tylko treningiem do tego, co robię teraz. Bo praca z informacją się nie skończyła, jedynie przeskoczyła na zupełnie inny, wyższy wymiar. Czerpię teraz wiedzę z duchowego internetu, ze Źródła wszechwiedzy i przekazuję ją każdemu, kto pragnie dowiedzieć się o sobie czegoś więcej. Wpisuję w „wyszukiwarkę” odpowiednią frazę i wyskakują wyniki pokazujące esencję tego, czego dana osoba potrzebuje. Portrety Duszy czy kontakt z Kronikami Akaszy to nic innego, jak channeling informacji na dany temat i przekazywanie ich dalej, choć na dużo bardziej zindywidualizowanym poziomie. Nie chodzi tu o ogół, a o konkretną osobę z jej unikalnymi cechami, możliwościami, charakterem i piękną Duszą. I tak, jak z łatwością przychodziło mi poruszanie się w świecie informacji materialnych, tak łatwo przychodzi kontakt z wyższymi wymiarami, z tą różnicą, że priorytetowe tematy wyznaczacie Wy, a nie ktoś tam z zewnątrz, kto uważa, że wie lepiej, co jest ważne, a co nie i co powinno się przekazać, a co może poczekać na później.
Informacje towarzyszą nam przez całe życie. One po prostu są. Ale to my nadajemy im znaczenie i wartość. Kiedyś wydawało mi się, że ważne jest to, co na zewnątrz, ale z biegiem czasu przekonywałam się, że najważniejsze jest to, co jest w środku nas. To tam jest prawda, miłość i piękno. Czasem trzeba tego poszukać, ale kiedy tylko pojawia się wola, tam otwierają się drzwi.
Przeczytaj także: Czym są Kroniki Akaszy i czy to bezpieczne? Q&A
*https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/informacja;3914686.html