Prawdopodobnie każdy z nas to przeżył. Przechodził obok witryny sklepowej, stoiska na ryneczku, zobaczył reklamę, czy też dostał prezent i wiedział, że nie rozstanie się już z tym. Najlepiej to już! Tak, jakby każdy dzień bez tego przedmiotu nie był taki sam.
Ja dostałam kiedyś sweter. Teoretycznie zwykły, bawełniany w szerokie pasy. Za duży w dodatku. Musiałam czekać dwa lata, zanim do niego dorosłam. Ale kiedy już założyłam go raz, to wcale nie chciałam zdejmować. Czułam się w nim świetnie. Otulał mnie swoim ciepłem i miłością. Mijały lata, ja rosłam, a sweter wciąż świetnie na mnie leżał. Rósł razem ze mną. Przynajmniej tak mi się wydawało 😉 Moi bliscy z kolei śmiali się, że sweter jest już tak zdeformowany, że ciągnie się za mną kilometry dalej. Dla mnie nie miało to znaczenia. W końcu musiałam pożegnać się ze swetrem. I choć od tego czasu minęło kilkanaście lat, żaden inny mu nie dorównał. Choć sama miłość do swetrów została 😉
W czym tkwiła jego magia? Czy chodziło o ciocię, która kupiła go z miłością? Czy o to, że był wydziergany etycznie i było czuć tę energię (od dziecka byłam bardzo wrażliwa na otaczające energie)? Czy też po prostu sweter „wiedział”, że będę go kochała miłością bezwarunkową i odpłacał mi tym samym?
Mogę teraz szukać powodów bardziej logicznych lub mniej, ale prawda jest taka, że po prostu ten sweter miał moc – lub też ja w nim czułam, że mam moc. To było wyjątkowe uczucie.
Tak może być z jakimkolwiek przedmiotem. Patrzymy na niego i wiemy, że z nim będziemy czuli się świetnie.
To może być naszyjnik z symbolem słońca, dającym ciepło i radość w szare dni.
To może być śliczne notatnik i długopis kupione za grosze, które sprawiają, że nawet brzydki charakter pisma przestaje mieć znaczenie, bo samo notowanie daje tyle radości, co tworzenie najpiękniejszej prozy.
To może być kryształ, który – trzymany w dłoni – zabiera wszystkie smutki i troski.
To może być zwykły patyk, znaleziony w lesie, który każdy inny człowiek by ominął, a dla nas jest niczym czarodziejska różdżka.
To może być sweter lub buty, które poniosą nas wszędzie.
Czy też figurka z jajka z niespodzianką 🙂
Ich magia to składowa wielu czynników: estetyki, energii jaką emanuje sam przedmiot, to, w jakiej intencji był produkowany i pozyskany, ale przede wszystkim to to, co niewyrażone. To, co dostrzegamy tylko my i to, jak czujemy się razem z tym. To to, co nas po prostu rozświetla i sprawia radość.
Bo właśnie to jest prawdziwa magia: miłość, radość i światło, a przedmioty, które z nami rezonują, pomagają nam wydobyć te cechy na zewnątrz.
Wy mieliście kiedyś swoją magiczną rzecz?